Arlberg Giro 2025: Andrin Züger i Amalie Cooper triumfują w klasyku szosowym
04.08.25 12:55 1022025-08-04T12:55:00+02:00Text: PM, NoPain, czeckson74 (Przetłumaczone przez SI)Zdjęcia: Patrick SälyTrzy dni, trzy konkurencje: St. Anton am Arlberg stało całkowicie pod znakiem kolarstwa. Oprócz zupełnie nowego Night Sprint i międzynarodowego kryterium kolarskiego, sportowym punktem kulminacyjnym był Arlberg Giro - w samym środku nasz freelancer Markus Czech (czeckson74) podczas swojego pierwszego startu.04.08.25 12:55 2862025-08-04T12:55:00+02:00Arlberg Giro 2025: Andrin Züger i Amalie Cooper triumfują w klasyku szosowym
04.08.25 12:55 2862025-08-04T12:55:00+02:00 PM, NoPain, czeckson74 (Przetłumaczone przez SI) Patrick SälyTrzy dni, trzy konkurencje: St. Anton am Arlberg stało całkowicie pod znakiem kolarstwa. Oprócz zupełnie nowego Night Sprint i międzynarodowego kryterium kolarskiego, sportowym punktem kulminacyjnym był Arlberg Giro - w samym środku nasz freelancer Markus Czech (czeckson74) podczas swojego pierwszego startu.04.08.25 12:55 2862025-08-04T12:55:00+02:00142 kilometrów, 2.400 metrów przewyższenia i 1.200 zmotywowanych uczestników: Arlberg Giro 2025 wymagał kondycji, koncentracji i siły nerwów. Na końcu, przy ogromnym aplauzie w strefie mety w deptaku St. Anton, zwyciężyli Szwajcar Andrin Züger i Brytyjka Amalie Cooper.
„Nowa trasa nie była łatwa – ale wszystko przebiegło bez problemów. Atmosfera była wspaniała, a wyniki imponujące“, cieszył się Martin Ebster, dyrektor Związku Turystycznego St. Anton. Wszystkie 1.500 miejsc startowych zostały wcześniej zarezerwowane, a około 1.200 kolarzy ostatecznie rozpoczęło wyścig w zmiennych warunkach – i niemal równie wielu dotarło do mety.
Premiera w Ganifertal – wymagająca i spektakularna
Ze względu na zamknięcie drogi wysokogórskiej Silvretta, trasa Giro została przeniesiona na alternatywną trasę. Przejazd przez dolinę Ganifertal szybko stał się nową atrakcją: od kilometra 72,5 czekał około 9-kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 9,1% i rampach dochodzących do 16% – malowniczy krajobrazowo, wymagający technicznie.
Po starcie o godzinie 07:00 trasa prowadziła jak zwykle przez przełęcz Arlberg i Montafon. Tam nowe odcinki w dolinie Ganifertal postawiły wysokie wymagania zarówno przed ludźmi, jak i sprzętem. „To zdecydowanie nie było dla słabych nóg“, skomentował sucho Ebster. Po punkcie odżywczym przy zaporze Kops trasa prowadziła szybko w dół przez Zeinisjochstraße w kierunku doliny Paznaun i z powrotem do St. Anton.
Wczesna dynamika i pierwsze formowanie grup
Już po pierwszych zakrętach uformowała się silna czołówka zmierzająca w kierunku przełęczy Arlberg. Po starcie w mżawce, od miejscowości Braz ukazało się słońce - prawdziwa ulga dla sportowców. Podczas zjazdu na drodze Arlbergstrasse w dół do Klostertal wyścig nabrał tempa: Na pierwszym pomiarze czasu w Partenen prowadzili Eva Schien (GER) i Jack Burke (CAN).
Szczególnie wymagający był nowo włączony podjazd przez Ganifertal. Nowy odcinek trasy został bardzo pozytywnie odebrany przez zawodników, co potwierdza Jack Burke: "Ten nowy odcinek trasy był zaskakujący, niesamowicie piękny i stanowił świetne wyzwanie, ponieważ jest zupełnie inny niż górskie drogi, które zazwyczaj pokonuje się podczas takich wydarzeń." W Ganifertal zespół MYVELO Pro Cycling Team zaskoczył atakiem: Andrin Züger objął prowadzenie i zapewnił sobie tytuł "Króla Gór" w klasyfikacji górskiej.
Zjazd & Zmiana formacji
W technicznie wymagającym zjeździe do Montafon Jack Burke i René Pammer stoczyli widowiskowy pojedynek, podczas gdy Andrin Züger nadal jechał mocno na czele. Grupa prowadząca obejmowała teraz pięciu zawodników z Simonem Oppel na czwartym miejscu i Christianem Oberngruber na piątym miejscu - za nimi powstała pierwsza luka. "Jesteśmy dumni, że tak wielu silnych zawodników planuje Arlberg Giro jako stały punkt", wyjaśnia Martin Ebster.
W Galtür ostatecznie wyłoniła się trójka zawodników, która miała zdominować wyścig: Andrin Züger (SUI), Jack Burke (CAN) i René Pammer (AUT). Szwajcar pozwolił się dogonić przez ścigających - a trójka wspólnie kontynuowała jazdę jako taktycznie dobrze współpracująca czołówka.
Napięcie aż do końca
Podczas gdy główna grupa miała przed sobą jeszcze wiele godzin jazdy, dla prowadzących zawodników rozpoczęła się już decydująca faza końcowa. 15 kilometrów przed metą Andrin Züger ponownie zaatakował: przeszedł do ofensywy i ponownie objął prowadzenie. Na ostatnim podjeździe Szwajcar wykorzystał swoje atuty, zwiększył tempo i wypracował przewagę.
Burke i Pammer zareagowali natychmiast, wstali z siodełek, zwiększyli kadencję - ale dystans rósł: 15, 20 sekund dzieliło ich od prowadzącego. Züger jechał niewzruszenie dalej, prosto w kierunku mety. Zawodnik MYVELO Pro Cycling Team kontynuował swoją samotną jazdę, tak jak wcześniej nad zaporą Kops. Mocny występ Szwajcara - i emocjonujące zakończenie Arlberg Giro. Wśród kobiet triumfowała ostatecznie Amalie Cooper przed Niemką Evą Schien oraz Austriaczką Coriną Pichler.
Weekend pełen atrakcji
Weekend wyścigowy rozpoczął się już w piątek spektakularnym Nocnym Sprintem przez strefę dla pieszych i osiągnął swój pierwszy sportowy szczyt w sobotę podczas międzynarodowego kryterium rowerowego.
Premiera w nocy – St. Anton Night Sprint powered by RH77
Podczas St. Anton Night Sprint powered by RH77 uczestnicy rywalizowali w indywidualnych jazdach na czas na trasie o długości około 200 metrów. Najlepsza szesnastka zakwalifikowała się do emocjonujących rund finałowych w systemie pucharowym. Od 1/8 finału rywalizowano kobieta przeciwko kobiecie oraz mężczyzna przeciwko mężczyźnie – w towarzystwie muzyki, pokazu świetlnego i dopingujących fanów wzdłuż trasy. Dodatkową motywację stanowiła ekskluzywna nagroda: dziesięć najszybszych kobiet i mężczyzn z indywidualnego sprintu otrzymało miejsce startowe w bloku A Arlberg Giros w niedzielę.
Na końcu triumfowali Szwajcarka Angela Steinemann i Belg Matthias Saam, ciesząc się z premierowego zwycięstwa w wyścigu, który w pełni stał pod znakiem adrenaliny i atmosfery.
Międzynarodowe kryterium kolarskie: Błyskawiczne okrążenia przez centrum miejscowości
Na technicznie wymagającej trasie rundowej ponad 50 międzynarodowych zawodowych kolarzy stoczyło emocjonujące walki o pozycje – między innymi na spektakularnym zakręcie przy hotelu Schwarzer Adler, który dostarczył publiczności dreszczyku emocji.
Najpierw panie rozpoczęły wyścig: w finałowej rundzie sprinterskiej Austriaczka Leila Gschwentner odniosła zwycięstwo. Wśród panów niemiecki mistrz kryterium Dario Raps zdołał wywalczyć decydujące centymetry przewagi w sprincie.
Bikeboarder Markus Czech (czeckson74)
Mój pierwszy raz na Arlberg Giro - z objazdem, wielkimi emocjami i finałem z kanapką z kiełbasą
Podróż rozpoczęła się wygodnie w Railjecie - przynajmniej teoretycznie. W praktyce dzieliło mnie i mój rower pięć wagonów, co podczas przesiadki było raczej mało optymalne. Ale hej, najważniejsze, że razem dotarliśmy do St. Anton.
Piątek: Night Sprint i rozmowy z celebrytami
Punktualnie o 15:00 rozpoczęły się biegi kwalifikacyjne zupełnie nowego Night Sprintu - 200 metrów lekkiego podjazdu, najlepszy czas: 17,3 sekundy. Wieczorem odbył się tryb K.O. w strugach deszczu. Jednak dzięki startrampie LED, pirotechnice i publiczności w świetnych nastrojach finał i tak stał się widowiskiem.
Przy okazji w tym samym hotelu mieszkała legenda Ultra-Gravel Sebastian Breuer. Wystarczyło tematów do rozmów przy kolacji - od Badlands po Unbound.
Sobota: Numery, makaron, dreszczyk emocji
Przed południem zaplanowano odbiór numerów startowych, potem wellness i pasta-party: przejażdżki kolejkami na Gampen i Galzig, a następnie porządna sesja w saunie w "Wellcom". O 17:00 odbyło się Riders-Meeting - a zaraz potem bez przerwy ruszył wyścig kryterium rowerowego w strefie pieszej. Ekscytujące, szczególnie w trybie eliminatora kobiet: każda runda eliminowała jedną zawodniczkę, aż do finałowego sprintu trzech najlepszych. U mężczyzn stawka z ponad 50 zawodnikami była bardzo ciasna, co zapewniło pełną akcji rywalizację.
Niedziela: Show o 07:00 – z pogodową loterią
Budzik o 05:00, śniadanie o 05:30, strój: długi, szczelny, wodoodporny. I dobrze, że tak! Przełęcz Arlberg poszła zaskakująco gładko w 32 minuty. Podczas zjazdu do Bludenz klasyczna sytuacja: zamknięte szlabany kolejowe. Nieważne, przynajmniej mogłem na chwilę się zatrzymać – pierwszy i jedyny raz, reszta została wypocona.
Od Bludenz wyszło nawet słońce. Lekki zachodni wiaterek wiał mi w twarz, a grupa, do której chciałem się dołączyć, była zbyt zmotywowana, więc pozwoliłem im odjechać. Skupiłem się już na Zeinisjoch.
Ganifertal: stromo, bardziej stromo, ała
Przy punkcie poboru opłat w Partenen było już jasne: teraz zaczyna się na poważnie. Podjazd przez Ganifertal miał w sobie wszystko – 6 kilometrów o średnim nachyleniu ponad 10%, odcinki do 20%, a finał z ciągłym nachyleniem 15%. Po lewej i prawej stronie ludzie prowadzili rowery. Ja byłem na granicy z przełożeniem 33-32. Zazwyczaj nie jestem fanem jazdy na stojąco, ale tym razem była to kwestia przetrwania.
Na szczęście w połowie drogi było woda, cola i wsparcie moralne. Na górze trzeba było uzupełnić bidony, założyć wszystko na siebie i ruszyć w techniczny zjazd w kierunku Paznaun. Niestety odezwał się mój wewnętrzny mięsień uda, który również nie był wielkim fanem jazdy na stojąco. Krótka sesja rozciągania, uzupełnienie elektrolitów i jazda dalej.
Finisz z momentem na trójkołowcu
W Pians jeszcze szybko uzupełniłem butelki, a potem rozpoczął się żmudny końcowy podjazd. Na papierze pozornie nieszkodliwy: średnio około 2%. W rzeczywistości? Huśtawka emocji z przeciwnym wiatrem, zmęczonymi nogami i mentalnym kryzysem.
Moje najbardziej emocjonalne przeżycie: Chwilę po Flirsch małe dziecko pomachało do mnie ze swojego trójkołowca. W tym momencie naprawdę musiałem walczyć z łzami. Kiedy jest się całkowicie wyczerpanym, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, takie gesty wystarczą, by dostać gęsiej skórki.
Ostatnie metry w strefie pieszej? Czysta euforia. Kiełbasa w bułce, ciastko orzechowe i Red Bull na mecie: Menu zwycięzcy (a raczej finiszera). Po prysznicu i późniejszym relaksie w spa hotelowym człowiek wracał do swojego ciała.
Moja konkluzja: Z chęcią ponownie!
Arlberg Giro to prawdziwa rekomendacja. Nowa trasa przez Ganifertal była brutalna, ale krajobrazowo doskonała. Świetna organizacja, niesamowita atmosfera i wiele małych chwil, które zostają w pamięci.
Chętnie ponownie!
Wniosek Czeckson74Twarde fakty
8,5 miesiąca przygotowań
300 godzin i 7.634 kilometrów treningowych
Czas brutto: 5:55 (5 minut szybciej niż planowano!)
Rower: Cannondale CAAD13 rim, z przodu karbonowa obręcz 60 mm z oponą 26 mm AERO 111, z tyłu obręcz aluminiowa 35 mm z oponą 32 mm Conti 5000GP, Sram Red etap 11-biegowy, kierownica aero 360 mm = 7,2 kg
PS: Kask aero dla "darmowych watów" - oczywiście.
Arlberg Giro to coś więcej niż wyścig - to przeżycie.
Wyniki Arlberg Giro 2025 w szczegółach
KOBIETY
1. Amalie Cooper | AUT | Union Raiffeisen Radteam Tirol | 4:08:20,0
2. Eva Schien | GER | Radsport Team Gaimersheim | 4:08:27,4
3. Corina Pichler | AUT | St. Martin im Mühlkreis | 4:08:27,8
4. Belinda Holzer | AUT | Union Raiffeisen Radteam Tirol | 4:13:23,6
5. Deborah Veerman | NED | Team Velopro Alphamotorhomes | 4:13:35,7
MĘŻCZYŹNI
1. Andrin Züger | SUI | MYVELO Pro Cycling Team | 3:34:57,3
2. Jack Burke | CAN | 3:35:39,9
3. René Pammer | AUT | St. Johann am Wimberg | 3:35:52,5
4. Simon Oppel | AUT | RadUNION | 3:44:02,6
5. Christian Oberngruber | AUT | Putzleinsdorf | 3:46:17,1
Król i Królowa Gór - Ganifertal 2025
• Król: Andrin Züger | SUI | 0:24:44,8
• Królowa: Corina Pichler | AUT | 0:31:43,9
Więcej wyników pod: www.pentek-timing.at
- Zakładka


